Szukasz nieruchomości
Dane kontaktowe
* Dane podawane w formularzu zgłoszeniowym nie będą udostępniane osobom trzecim i zostaną wykorzystane jedynie do kontaktu z Państwem na potrzeby realizacji powierzonego nam zadania sprzedaży lub wynajmu nieruchomości. Więcej - polityka prywatności
Zakres

Rodzaj nieruchomości


Dodatkowe wymagania / preferencje **
* podanie zarówno telefonu jak i adresu e-mail ułatwi nam sprawne skontaktowanie się z Państwem
** prosimy, aby opis preferencji zawierał jak najwięcej szczegółów. Dobrze zrobiony opis ułatwi nam właściwe przedstawienie oferty dostosowane do Państwa wymagań.
Zgłoś ofertę
Dane kontaktowe*
*Dane podawane w formularzu zgłoszeniowym nie będą udostępniane osobom trzecim i zostaną wykorzystane jedynie do kontaktu z Państwem na potrzeby realizacji powierzonego nam zadania sprzedaży lub wynajmu nieruchomości. Więcej - polityka prywatności
Szczegóły oferty
Kategoria
Powierzchnia mieszkania
Powierzchnia działki
Kod pocztowy
Dodaj zdjecia*
*Prosimy o przesyłanie zdjęć w formacie .jpg, rozdzielczości 72dpi, dłuższy bok 1000px. Jeśli mają Państwo więcej zdjęć obiektu lub nie mają Państwo możliwości obróbki zdjęc, prosimy przesłać je w osobnym e-mailu na adres: biuro@konstancina.pl
Opis oferty
* wysłanie zgloszenia nie jest jednoznaczne z zawarciem umowy na sprzedaż/wynajem nieruchomości. Umowa taka będzie sporządzona po porozumieniu w sprawie realizacji oferty.
** prosimy, aby opis oferty zawierał jak najwięcej szczegółów. Dobrze zrobiony opis ułatwi nam właściwe przedstawienie oferty potencjalnym klientom.

Sposób na rzucenie palenia

Po wielu próbach zerwania z nałogiem palenia papierosów nareszcie udało mi się to zrobić skutecznie. Chętnie więc, podzielę się z Państwem tym moim sprawdzonym sposobem. Trzeba do niego: 1.Sporo wolnego czasu - im będzie go więcej tym większa szansa powodzenia - najlepiej wykorzystać cały zaległy urlop z ostatnich kilku lat.... 2. Trochę grosza, ale to chyba nic nowego, wszystkie dobre rzeczy muszą kosztować. 3. Bardzo dużo determinacji i sprytu (by przechytrzyć siebie samego), ale za to żadnych środków farmakologicznych, żadnej chemii. Z tym wszystkim w zanadrzu jedziemy najpierw do Warszawy, najlepiej w jakiś paskudny dzień, kiedy leje deszcz, albo chociaż zimny wiatr urywa głowę (ja zrobiłem to w czasie śnieżnej zamieci, nerwowo zaciągając się w swoim samochodzie papierosem) i kupujemy bilet na samolot do możliwie dalekiego zakątka Ziemi. Polecam na przykład bilet do Melbourne w Australii przez Frankfurt nad Menem i Hongkong, bo to moja trasa. Równie skuteczna może się okazać Nowa Zelandia przez Dubay, albo Rio de Janeiro przez Rzym i Atlantę. Musi to być port pozaeuropejski i musi być samolotem. Nie może to być statkiem przez morze Północne i cieśninę Gibraltarską na Sycylię, albo koleją transsyberyjską do Baku, choć to podróż nawet znacznie dłuższa. Tylko podróż samolotowa jest sojusznikiem naszego planu, z prostej przyczyny, że nie ma już żadnej międzynarodowej, szanującej się linii lotniczej, w której samolotach wolno by palić. Na statkach i w pociągach wciąż wolno palić, a w transsyberyjskiej nie można nie palić.

Sposób na rzucenie palenia 1

Zanim nadejdzie dzień realizacji naszego Wielkiego Planu, powinniśmy przygotować całe nasze otoczenie do Wielkiej Zmiany. Musimy z pełnym przekonaniem i płomiennie informować wszystkich, czy kto będzie chciał tego słuchać czy nie, jak to zamierzamy zerwać z nałogiem. Nie jest ważne, że niektórzy zapytają ironicznie: „znowu?”, albo, że żona uśmiechnie się tym swoim wszystkowiedzącym uśmiechem i stwierdzi bardziej niż spyta: „na jak długo”. To wszystko może nam się w trudnych chwilach przydać. Nadchodzi Dzień Próby. Wstajemy przed świtkiem. Po porannych okołośniadaniowych papierosach, które się nie liczą, w podróż, z domu zabieramy ze sobą tylko jedną pełniutką paczkę. To bardzo ważne. Wtedy zaczynamy. Dobrze jest wziąć taksówkę pana Kazimierza, który jest miły i nie pali. Już wtedy będzie pierwszy trening: nie będziemy mu chcieli zasmradzać samochodu, mimo, że pozwala. Zbieramy pierwszy punkt. Na Okęciu palimy pierwszego papierosa z zabranej paczki, ale dane nam to będzie dopiero po nadaniu bagażu. Ponieważ jest 5 rano to kawiarnie jeszcze są zamknięte, musimy więc wyjść przed budynek i palić na zimnie. Zbieramy drugi punkt. Ale wtedy też, po raz pierwszy myślimy ponuro, że zabraliśmy za mało papierosów. Po przejściu kontroli paszportowej w całej strefie palić nie wolno. Jedyna restauracja, w której wolno, wciąż zamknięta, sklepy również. Punkt trzeci i czwarty.

Sposób na rzucenie palenia 2

Przez 2 godziny lotu zapominamy o wszystkim, cieszymy się z podróży i widoków wschodzącego słońca. We Frankfurcie, po niewielkich poszukiwaniach znajdujemy na lotnisku miejsce dla palących i z wielką ulgą i przyjemnością zapalamy papierosa. Tracimy jeden punkt. Następnie palimy drugiego papierosa, by przedłużyć przyjemność i zaraz trzeciego, na zapas. Przy tym trzecim odzyskujemy utracony punkt. Kiedy znajdujemy właściwą bramkę odprawy naszego samolotu i jesteśmy w stanie ocenić dystans do najbliższego punktu dla palących, wypalamy jeszcze kilka papierosów na przemian z oglądaniem sklepów bezcłowych. Tutaj myśl, że trzeba by kupić papierosy za Euro jest nam, na szczęście, obca. 11 godzin lotu mija nam bez jednej nawet myśli o paleniu. Ja bardzo lubię latać. Śpię, gadam z sąsiadami, oglądam widoki nieba i odległej Ziemi. Co jakiś czas karmią pysznym jedzonkiem, a na ekranie przed sobą, mogę wybierać z 5-6 pozycji ostatnich przebojów kinowych. W Hongkongu, nie palimy od razu po przylocie.

Sposób na rzucenie palenia 3

Najpierw odprawa paszportowa, później –chcemy znaleźć odpowiednie miejsce, należytą oprawę dla tej przyjemności. Kiedy w końcu zaciągamy się po raz pierwszy, tak długo spragnieni – robi nam się słabo. Nie, żebyśmy mieli mdleć, ale trochę ciemno w oczach, a głośny łomot serca wyznacza nam ile zyskaliśmy nowych punktów: 7, 8, 9. Ale, nic to, kiedy dojedziemy metrem z lotniska do miasta, szybko się przekonamy, że Chińczycy nie tylko „trzymają się mocno” – co wiemy już od wieszcza Wyspiańskiego, ale też i mocno palą. Nie to co w USA, gdzie na palacza patrzą jak na wroga ludu. Tu, znajdziemy się w miłej międzynarodówce palaczy, którzy sobie świadczą uprzejmości, zagadują. Większa część Hongkongu położona jest na wznoszących się skałach i stromych wzgórzach. Warto więc, zacząć oglądanie miasta z ruchomych schodów, które pną się nad kolejnymi piętrami ulic kilka kilometrów w górę i w górę. Następnie tam, idąc najwyższym poziomem miasta przez niezwykłe ogrody botaniczne i zoo, możemy dotrzeć do podnóża słynnej góry Victorii, na którą wjeżdża się kolejką „zębatą” podobną do naszej na Gubałówkę. Tam, jeśli mamy szczęście i nie ma smogu, pojawia się przed nami jeden z najpiękniejszych miejskich widoków świata: całe miasto ścielących nam się do stóp wieżowców schodzi kaskadami do ogromnej morskiej zatoki, pełnej statków, barek, sampanów i olbrzymich liniowców. W oddali, blisko horyzontu, widać masyw wyspy Hong Kong, najstarszej części brytyjskiego do niedawna miasta-państwa. Papieros smakuje tam wybornie. Czujemy się jak Słowacki na Mont Blanc i przepadają nam 2 punkty.

Sposób na rzucenie palenia 4

Odzyskujemy nieco punktów, kiedy po wyjściu z wysokogórskiej kolejki, czekamy na autobus, który ma zawieźć nas do promu na zatoce. Stoimy razem z jakąś wycieczką chińskich chłopów z ichniego PGR-u, która przyjechała zwiedzać tu, do niedawna zakazany, kapitalistyczny świat. Mimo postoju na świeżym powietrzu, czujemy się uwędzeni w dymie z marnej machorki. Po przybiciu promem do wyspy, po uwolnieniu się od natrętnych, ale i interesujących proponowaczy czy naganiaczy wszelkiego typu usług, zagłębiamy się w handlową część tego jednego z największych portów na świecie. Mimo woli myśli nam się, że my Polacy wciąż pochodzimy z bardzo odlegle peryferyjnego świata. Czujemy się tu jak sołtys spod Koluszek, który wysiadł na dworcu Centralnym w Warszawie. Jednak po wydaniu kilkudziesięciu hongkońskich dolarów odzyskujemy rezon i paląc przyglądamy się tej, pełnej świateł, reklam i tłumów ulicy, czystej i kolorowej egzotyczną dekoracją i roślinnością.

Sposób na rzucenie palenia 5

W końcu robimy się głodni, a do odlotu samolotu pozostało nam już coraz mniej czasu. Znajdujemy bardzo egzotyczną, (jak się później okazuje portugalską) restaurację i siadamy przy stoliku z widokiem na nabrzeże i zatokę. Szef kuchni poleca: spaghetti z sosem atramentowym. Pomni nauki z socjalizmu (jak z tego kawału Kobylińskiego: specjalność zakładu bułka z masłem) uznajemy, że trzeba brać to, co proponują. Nie po to przejechaliśmy taki szmat świata, by jeść schabowego z kapustą, albo flaki po poznańsku. Kiedy chińska kelnerka stawia przed nami danie, wyglądło jakby się lekko wzdrygnęła. A tu stoi talerz pełen klusek polanych jakby rozgrzaną smołą, z której gdzie niegdzie sterczą zrumienione na złoto ogony dużych krewetek. Czytamy w menu, że jest to sos z prawdziwego atramentu z ośmiornic (kałamarnic), czyli takiego, jakim jeszcze do niedawna spisywało się wszystkie mądrości tego świata na pergaminach czy czerpanym papierze.

Sposób na rzucenie palenia 6

Danie jest pyszne. Tak nam smakuje, że chętnie wylizalibyśmy talerz, gdyby nie to, że nie wypada, reprezentujemy tu w końcu cały 40 milionowy naród! Czujna kelnerka przynosi nam nasączoną ciepłą wodą serwetkę do zmycia resztek atramentu i po krótkiej rozmowie przyznaje się, że ona nigdy takiego dania by nie zjadła, bo jest obrzydliwa. Kłóci się to nam z ugruntowanym stereotypem Chińczyka, który zje każde świństwo. Wprawia nas to dodatkowo w świetny humor. Wyciągamy papierosy i wtedy okazuje się jakimś cudem, że w paczce jest tylko jeden, ostatni papieros. Kiedy tak go palimy, by z pieczołowitością wyciągnąć z każdego macha najwyższą przyjemność, zdajemy sobie sprawę, że długo nie będziemy mieli tak dobrej okazji by wyzwolić się z pęt tej słodkiej, trującej niewoli: za półtorej godziny będziemy w samolocie, w którym bez możliwości zapalenia spędzimy kolejne 10, 11 godzin. Doliczając formalności mamy łącznie 13 - 14 godzin, po czym wyjdziemy w 40 stopniowy upał w kraju, w którym prędzej się towarzysko wybacza zażywanie narkotyków, albo zamordowanie teściowej w obronie własnej, niż palenie papierosów. Później, jeszcze wielokrotnie żałujemy tej decyzji, a palenie śni nam się po nocach. Ale szkoda nam takiego wysiłku, tylu mozolnie zebranych punktów, a i czujemy się jakby lepiej. W końcu zawieramy pakt ze sobą: nie będę palić przynajmniej tak długo, aż mi się zwróci cały bilet na samolot. Wydawałoby się, że to będzie parę lat. Policzyłem: w moim przypadku podróż zwróci mi się już za rok i dwa miesiące. W najgorszym razie za 1,5 roku. Wtedy pomyślę. I to by było na tyle. Ze zdrowym pozdrowieniem niepalacza. Andrzej Krzyżanowski.

Sposób na rzucenie palenia 7